widzimy niepoprawionego, staje się trudnym do zniesienia[1]. Bo niedosyt: jest aby osoba i charakter były prawdziwe, aby miały prawo być odmalowanemi. Pan Eugeniusz Sue wybaczy mi, że mu całą moję myśl wykryję. Nie, nigdy nie jest dozwolono sztuce ludzkiéj być w ten sposób prawdziwą; gdyby nawet obiekt był żyjący, rodzaj towarzyski uosobistniony przed oczyma, będzie to, i wtedy nawet, jeśli tak wyrazić się podobna, sztuka wbrew naturze. Wielcy i wiekuiści malarze, którzy, nie trzeba o tém wątpić, aby także złego nieznali, Shakspeare, Moliere, czyż je kiedykolwiek malowali w tych wyrafinowaniach wyjątku, w tak wyrachowaném zepsuciu? Złe zajmujsz to miejsce, zarazem pierwsze i szczególniejsze, w ich obszernych obrazach? Zdrowa natura nie jestże tuż obok, czyż nie krzepi i niepociesza? Artur nieurodził się złym. lecz stał się złym. Otóż to, co Bossuet mówi o bohatérach historycznych, powiem to z większą słusznością o bo-
- ↑ Na próżno Autor sądzi przy końcu że się poprawił, podczas swego szczęśliwego pożycia z Maryą; zabrakło mu jedynie czasu, aby znowu i ten związek zerwał, rok albo dwa, a zaręczam że Artur byłby się obszedł z tą Maryą, jak się obszedł z Katarzyną, Małgorzatą i Heleną.