Strona:PL Sue - Artur.djvu/192

Ta strona została przepisana.

lu..., u ciebie instynkt najprzód musiał przemówić; twoje pierwsze wrażenie było niegodném... reszta była dziełem rozwagi, wstydząc się za tę niegodziwość; to mi się zdaje jeszcze bardziéj pogardy godném, gdyż nieposiadasz nawet wytrwałéj sprężystości złego: wstyd cię dręczy, ale nie zgryzota....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nigdy.... niezdołam oddać pomięszania, wściekłości, nienawiści, rozpaczy, jakie mnie ogarnęły gdym list ten przeczytał, widząc się tak obojętnie, tak niesprawiedliwie oskarżonym; gdyż wątpliość ta pochodziła z jakiegoś wyższego wpływu, i bynajmniéj nie czułem się być chciwym. Żal mój, postanowienie ożenienia się z Heleną pomimo jéj pogardy, zupełne wyrzeczenie się dla niéj majątku, dawały mi dosyć uczuć, żem posiadał szlachetne, i wspaniałe natchnienia.
Jednakże, przypominając sobie jak tkliwie byłem kochany, i widząc się wtenczas tak bardzo pogardzonym, tak dobrze zrozumiałem iż wszelka nadzieja jest straconą, iż mnie ogarnął jakiś zawrót widząc że moja przyszłość tak się nagle zmieniała; zdawało mi się iż od téj chwili poświęcałem się z odwaga na własną zgubę, i z rozdzierającym żalem zawołałem: »Heleno, tyś dla mnie była nielitości-