Strona:PL Sue - Artur.djvu/198

Ta strona została przepisana.

Odwiedziłem niektórych dalekich krewnych mojéj rodziny. Przyjęli mnie jak najlepiéj: ci przez uszanowanie dla nazwiska mojego Ojca, ci znowu że mieli córki na wydaniu, i zapewne dla tego że byłem w ich oczach tém, co nazywają dobrą partya; inni znowu może dla tego, iż zawsze jest dla próżniaków nieoszacowaną rzeczą, miéć jeszcze jednę wizytę więcéj do oddania w ciągu dnia, i tak kiedy niekiedy zapełnić niczém niezajętą godzinę.
Pomiędzy temi ostatniemi znajdował się Hrabia Alfred de Cernay; jeden z moich londyńskich przyjaciół, który go znał doskonale, dał mi do niego listy i względem niego objaśnienia jaknajgodniejsze wiary, a których sam całą dokładność niezadługo poznałem.
Przytaczam je tutaj, gdyż niebędąc człowiekiem najwyższéj dystynkcyi, Pan de Cernay był wzorem człowieka modnego, w najobszerniejszém i najmniéj pospolitém znaczeniu tych wyrazów; a człowiek modny za dni naszych ma fizyonomię zupełnie sobie właściwą.
Pan de Cernay miał blisko lat trzydzieści, twarz najpowabniejszą, i niezbywało mu na dowcipie, który miał na zawołanie; dość był przebiegły, dość wyszydzający, i to udając zarazem pewien rodzaj dystyngowanéj dobrodusznośc, który mu nadawał sławę ochotnego