tem mocno Normandzkim; ubrany z pocieszną pretensyą; mający na palcach pełno pierścieni, kamizelkę aksamitną w srebrne desenie i tém podobne cudaczne ozdoby.
Pan de Cernay przedstawił nas sobie nawzajem, a skoro tylko wymienił moje nazwisko, Pan du Pluvier zawołał bez ceremonii: — Ach! doprawdy, już Pana gdzieś widziałem.
Niegrzeczność ta obraziła mnie, i odpowiedziałem iż niezdaje mi się abym miał tę przyjemność, gdyż pewnie niebyłbym go zapomniał.
W kilka minut późniéj, zaanonsowano Lorda Falmouth.
Przyszedł pieszo i ubrany był z jak największą prostotą. Nigdy w życiu niezapomnę szczególniejszego wrażenia, jakie na mnie uczyniła jego twarz blada, regularna, biała i nieruchoma jak marmur, na któréj błyszczały oczy czarne bardzo blisko siebie leżące; uśmiech jego, poważnie szyderski, uderzył mnie także; i nieprzywiązując najmniejszego znaczenia do tej drobnostkowéj uwagi, sam nie wiem dla czego powieść o Wampirze stanęła mi na myśli, gdyż niebyłbym nadał innego ciała owemu fantastycznemu utworowi.
Pan de Cernay zaprezentował mnie Lordowi Falmouth, i powiedzieliśmy sobie nawzajem
Strona:PL Sue - Artur.djvu/210
Ta strona została przepisana.