Strona:PL Sue - Artur.djvu/250

Ta strona została przepisana.

Turka, którego, pięciu minutami pierwéj, zupełnie nie znała.
Wszystko co mi powiedział Pan de Pommerive, było zapewne głupie i fałszywe aż do oburzenia; dwadzieścia osób, podobnież jak ja, mogło temu zaprzeczyć; lecz gdy wybieranie wzorków z Pani de Pënâfiel doszło aż do tak wysokiego stopnia, chociaż nie mogłem odgadnąć tego przyczyny, niedorzeczności te musiały znaleść echo nawet pomiędzy ludźmi z najlepszego towarzystwa, bo obmowa przestaje na lada paszy jaką jéj dadzą.
— A co! cóż Pan na to mówisz? czy to nie szkaradnie? — odezwał się Pan de Pommerive sapiąc z oburzenia, lub raczéj z utrudzenia; gdyż giesta mimiczne i głos krzykliwy dobrze go musiały utrudzić.
— Powiem ci, mój najkochańszy Panie, — odezwałem się, — żeś bardzo źle został uwiadomiony, i że właśnie wszystko to, co mi powiadasz, jest najzupełniéj fałszywém. Dziwię się tylko że człowiek, posiadający rozum i doświadczenie mógł dać wiarę podobnym głupstwom.
— Jakto?
— Byłem na wyścigach: przypadkiem znajdowałem się bardzo blisko powozu Pani de Pënâfiel, i wszystko widziałem.