w sobie bardzo wiele rzeczy godnych zazdrości; lecz aby sobie nadać przynajmniéj jakiś pozór przyzwoitości, czemuż nie idzie za mąż?
Niewiem co za wrażenie słowa te zrobiły na panu de Cernay, lecz zapłonił się prawie niedojrzanie, zdał się być pomięszany, i rzekł prawie głupowato: — Dla czegóż pan koniecznie mnie o to się pytasz?
— Bo — odpowiedziałem mn, śmiejąc się, — dwóch nas tylko jest w téj loży, i nie mam się kogo innego o to zapytać...
Hrabia postrzegł niedorzeczność swéj odpowiedzi, ochłonął wprędce z pomieszania, i rzekł:
— Bo myślałem że pan sądzisz, iż jestem daleko poufalszym z panią de Pënâfiel, niżeli rzecz się ma istotnie. Lecz patrz pan tylko, — dodał Hrabia; — oto już gruby Pommeriye wyszedł z jéj loży; jest teraz w loży dwóch pięknych przyjaciółek: Oresta i Pilada, pomiędzy niewiastami. No! cóż on im takiego opowiada, spoglądając na panie de Pënâfiel, i to z tak śmiesznemi giestami? Jakże się też śmieją! Ach! to taki płaski bufon z tego człowieka! i w takim wieku, to rzecz oburzająca....
Po pantomimach pana de Pommerive, łatwo poznałem historyę Izmaela, która tym sposobem miała obiegnąć całą salę.
Strona:PL Sue - Artur.djvu/260
Ta strona została przepisana.