Strona:PL Sue - Artur.djvu/268

Ta strona została przepisana.

znalazł taki, coby widział w niéj, na którą tak haniebne padły podejrzenia, co innego jak tylko powabną fantazję, żądzę wczorajszą, przyjemność dnia dzisiejszego, i zapomnienie jutra? — Gdzieżby się znalazł mężczyzna, który, obok niéj, śmiałby puszczać wodze, owym uniesieniom namiętności i zaufania mimowolnego, w których powiada się jedynéj kobiécie godnéj podobnych tajemnic, radości, smutki, zapały, tajemnice, uniesienia duszy które ona zapełnia, a które sam Bóg tylko mógłby przeniknąć? — Któżby nie lękał się, śród upojenia swych uniesień, usłyszeć echo szydercze i do rozpaczy przywodzące tylu przekupnych potwarzy, nieszczędzonych dla téj kobiéty, przed którą poszedłby, tak pobożnie uklęknąć?
Słowem, jakąż cześć można miéć dla bożyszcza, które się widziało tyle razy i tak niegodnie zhańbione?....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .