Strona:PL Sue - Artur.djvu/309

Ta strona została przepisana.

ubiera do zachwycenia i zawsze w jaknajlepszym guście, że posiada wdzięki lub dowcip, biedna kobiéta nie należy już sama do siebie; musi być jednym ze świetnych kwiatów tego żyjącego wieńca, którym Paryż co wieczór zdobi swe czoło!
Ani jednéj uroczystości, na którą by jéj wolno było niesławie się; smutna czy wesoła, musi się tam znajdować, mieć zawsze najbardziéj elegancką suknię, najświeższe ubranie na głowie, twarz najbardziéj uśmiechającą; zawsze być przystępną, powabną, uprzedzającą; pierwszy głupiec co do niéj przystąpi, ma ściśle ustanowione prawo do zachwycającego przejęcia... Bo istnieje współ-ubieganie się pomiędzy kobiétami będącemi w modzie... passowanie przemijające lecz zawzięte, którego bronią są kwiaty, wstążki, drogie kamienie i jedwabie; passowanie się milczące, a jednak straszliwe, pełne srogich niepokojów, łez pożeranych nieznanych rozpaczy.. passowanie się, którego rany są głębokie i bolesne, gdyż poświęcona miłość własna pozostawia je zwykle nieuleczone.
Lecz cóż to szkodzi! Jeśli pragnie choć jeden wieczór panować jak władczyni nad tym wyborem kobiét wybranych, nie musiż okazać się jeszcze powabniejszą niżeli ta, bardziéj wabną niż tamta, bardziéj nadskakującą niż wszy-