Strona:PL Sue - Artur.djvu/311

Ta strona została przepisana.

która płaci obojętnością lub pogardą za te wszystkie piękne i świeże lata, tak prędko zwiędlone i na zawsze stracone w jéj służbie. Lecz, że chciałem jednakże pokazać iż korzystam z wyrzeczenia się samych siebie tych zachwycających ofiar, — pomiędzy wszystkiemi pięknościami, które wtenczas promieniały, przywiązałem się do bardzo ładnéj kobiéty, blondynki, świeżéj i rumiannéj, zbyt rumiannéj może, lecz która miała piękne wielkie czarne oczy, łagodne i błyszczące zarazem, usta mocno purpurowe i prześliczne białe ząbki, prawdziwe drobniutkie perełki w koral oprawne.... które zawsze pokazywała i bardzo słusznie.
Jednę jednak miała rzecz, którą powinna była ukrywać, to jest swego wielbiciela wspaniałego młodzieńca, głupca, jak trudno znaleść większego, a którego na jego nieszczęście (i na jéj także nieszczęście, biednéj kobiéty! bo to było dowodem jéj złego gustu), nazywano pięknym Sainvillem. Ten przydomek pięknego jest już straszliwą śmiesznością, a jeśli na nieszczęście kto istotnie do siebie go stosuje i nań odpowiada, na zawsze jest zgubiony.
Bezwątpienia, gdybym miał był więcéj wyboru i czasu, nie byłbym się poświęcił na pozór współ-ubiegania tak mało pochlebnego; lecz łatwość i przyzwoitość w niém się znajdowały,