Strona:PL Sue - Artur.djvu/346

Ta strona została przepisana.

— Jak to? — rzekła pani de Pënâfiel.
— Słowem, chcesz Pani widzieć jak najdzikszą skromność panującą we wszystkich rozmowach? chceszże słyszeć życzenia bez końca wszystkich mężczyzn (ma się rozumieć tych co żon niemają) aby małżeństwo było świętem i kobiéty ściśle wypełniały swe obowiązki? chceszże Pani widziéć, nakoniec, urzeczywistnione pomysły, marzone przez najsurowszych moralistów?
— Co do mnie, chciałbym to widzieć choć raz przypadkiem.... przechodząc, — zawołał Lord Falmouth udając przerażoną minę: — lecz nic więcéj; protestuję... gdyby to miało trwać długo!
— Lecz tajemnica téj namiętności, rzekła pani de Pënâfiel, — téj namiętności co może działać podobne cuda, jakaż to tajemnica;
— Egoizm, czyli namiętność dobrego bytu materyalnego: namiętność która się tłumaczy przez wyraz bardzo prosty i bardzo znaczący, pieniądze.
— A jakże pan zastosujesz niezmierne zamiłowanie pieniędzy do rozwinięcia nie mniéj wielkiego téj groźnéj cnoty, któréj skreślasz tak przerażający obraz, żem jeszcze zupełnie nie ochłonął? — rzekł Lord Falmouth.