Strona:PL Sue - Artur.djvu/360

Ta strona została przepisana.

dotkęło: — »Nic pospolitszego teraz jak strzelcy i hajduki; kiedy się już dostatecznie napokazujesz ze swoim Lwem, i kiedy ci już aż nazbyt za kontrast posłuży, powinien byś mi go przysłać, a ja go postawię za karetą wraz z lokajem; to będzie bardzo oryginalnie»
— Otóż, Pani, — rzekłem śmiejąc się, — to są te inne obmowy, lub raczéj to inne przekonanie; »Podczas gdy panowie de Morteuil u de Senneterre narażali swe życie aby się pani podobać, obojętna na to zuchwałe passowanie się, którego wiedziałaś że jesteś przedmiotem, podziwiałaś jedynie Turka, i dawałaś to poznać tysiącem znaków i tysiącem uniesień prawie szalonych; nareście wieczór, ukazawszy się na Operze, pomimo śmierci jednego z twych najwylańszyeh wielbicieli, pierwszą twą myślą było prosić pana de Cernay aby ci przedstawił Izmaela. Jednakże, a oświecona radami przyjaciół, i chcąc uleczyć się z głębokiéj miłości, którą ten dziki w tobie wzbudził, postanowiłaś nagle schronić się aż w głąb Bretanii.»
Pani de Pënâfiel spytała mnie czy to czasem nie pan de Cernay rozsiewa te pogłoski, tak potwarcze i kłamliwe. Kiedy usiłowałem niedać wprost odpowiedzi na to zapytanie, cho-