Strona:PL Sue - Artur.djvu/363

Ta strona została przepisana.

ją poufałéj widywałem, tém bardziéj jéj charakter zdawał mi się niewytłumaczalnym. Dowcip jéj bardzo przyjemny, nadzwyczaj przyozdobiony, chociaż nie raz mający za wielką dążność do popisywania się z swemi naukowemi i wysokiemi wiadomościami, (było to jedną z jej wad, rzadko kiedy szczérą zabłyskać wesołością i rzadko kiedy wynurzyła się z zaufaniem.
Co się zaś dotyczyło wewnętrznych jej uczuć, zdawała się przymuszoną, cierpiącą, jak gdyby jakowa bolesna tajemnica jéj ciężyła, potém znowu czyniła dobre uczynki z uprzejmością i miłosierdziem, głęboko uczułem i rozważoném, dobroć ta niezdawała się niejako naturalną, pochodzącą z instynktu, lecz brała raczéj swe źródło z porównywania i przypominania sobie wielkiego nieszczęścia, jak gdyby pani de Pënâfiel powiedziała sobie: »Tylem cierpiała, iż powinnam być litościwą!“
To znowu inną razą wybuchała najgłębsza pogarda, z powodu zazdrosnych i złych, a wybuchy te okazywały się w uszczypliwych szyderstwach, nieoszczędzały nikogo, i na nieszczęście musiały jéj zapewnić wielu nieprzyjaciół.
Jedna także okoliczność dziwnie mnie uderzyła, to jest, że pomimo wszystkiego co mó-