kolorytu i tysiącem uczonych zastosowań cienia i światła, sztucznie ze sobą połączonych.
Naprzykład, gdy pani de Pënâfiel miała wzruszone nerwy i była blada, i gdy, cała biało ubrana, mając ciemne swe włosy zaokrąglone w opaskę, i błyskające złotawym odcieniem, siedziała w słabém świetle, które padając z dość wysoka, rozpościerało wielkie cienie po pokoju, trzeba było widziéć jak ta słaba światłość, rozlewając się tylko po jéj piękném czole, po jéj policzkach zaledwie różowych i po jéj alabastrowéj szyi, pozostawiała resztę jéj twarzy w cudownym pół-cieniu! Słowem, nic rozkoszniejszego do widzenia, jak ta biała i mglista postać, która odstrzeliwała: tak łagodnie oświecona, od tła niezmiernie ciemnego.
Prócz tego, to światło skąpo użyczone, które błyskało tu i owdzie, jak gdyby iskrami, na pozłacanéj rzeźbie krzesła z poręczami, na mieniących się w morę fałdach materyi, na szyldkrecie lub perłowéj macicy jakiego mebla, lub które świetniało w jasnych punkcikach na zaokrąglonéj pawierzchni czar porcelanowych napełnionych kwiatami; to światło, w taki sposób rozdzielone nadawało nie tylko pozór obrazu, i zachwycającego obrazu, téj postaci, tchnącéj elegancyą tak wykończoną, tak wy-
Strona:PL Sue - Artur.djvu/367
Ta strona została przepisana.