ście światowe... słowem, wszystko przestraszało mnie....
— Ach! wierzę, wierzę temu; będzieszże też mogła mi przebaczyć kiedykolwiek?... Lecz ty mi przebaczysz, nieprawdaż? przebaczysz mi, skoro pomyślisz, jak bardzo musiały mnie dręczyć moje ohydne podejrzenia. Ach! gdybyś wiedziała jak boleść czyni niesprawiedliwym i zawziętym! Gdybyś wiedziała co to jest powiedzieć sobie... Ja, ja ją kocham do uwielbienia; jéj rozum, jéj dusza, jéj osoba, nieposiadają takiego powabu, takiego wdzięku, akiego odcienia, któregobym nieumiał ocenić, któregobym niepodziwiał na klęczkach; ona jest dla mnie wszystkiém, ją nad wszystko wyżéj cenię... a jednakże inny!!.. Ach! czy wiesz że taka myśl śmierć zadać może... Pomyśl o tém... a będziesz się litować, a zrozumiesz, a usprawiedliwisz moje uniesienia, za które śmiałbym się prawie ni płonić.... tak bardzo ucierpiałem!
— Czy ci nie przebaczyłam, mówiąc, powróć! po tak okropnym poranku? — rzekła z niewysłowioną dobrocią...
— O! życiem mojém! całém mojém życiem! odpokutuję za tę chwilę szału, obłędu. Małgorzato, przysięgam, będziesz miała we mnie najwylańszego przyjaciela, brata najtkliwszego;
Strona:PL Sue - Artur.djvu/414
Ta strona została przepisana.