Strona:PL Sue - Artur.djvu/445

Ta strona została przepisana.

miał poufałego przyjaciela—Przepowiedzenie to prawdziwie mnie zmartwiło.
Poszedłem na bal pani de *** aby zobaczyć się z Małgorzaty; wszedłszy do salonów, niedługo szukałem; kto wytłumaczy ten instynkt, tę szczególniejszy zdolność, dzięki któréj dość jest jednéj minuty i jednego spojrzenia, rzuconego na tłum kobiét i mężczyzn, aby znaleść pomiędzy niemi osobę, który się mocno pragnie napotkać?
Małgorzata rozmawiała z panią de *** gdym poszedł złożyć jéj moje uszanowanie. Przyjęła mnie z zachwycającym wdziękiem i bardzo widoczném przekładaniem nad innych, chociaż liczném otoczona była gronem. Przytaczam tę szczególność, gdyż wiele kobiét, których odgadniono przywiązanie, sądzę iż czynią cuda przebiegłości przyjmując z obojętnością udany, nieraz nawet grubiańską, grzeczności tego, którego kochają.
Pani de*** jest bardzo żywa, charakter jéj szczery i ustalony, pobłażająca dla świata, lecz bynajmniéj nie dla wszystkich wylana; i złośliwie okrutna, skoro kto zaczepi jéj nieobecnych przyjaciół Małgorzata i ja byliśmy w wielkiéj z nią poufałości. Obie usiadły na kanapce, ja usiadłem za niemi, i robiliśmy tysiąc pustych uwag o wszystkich, i o wszysłkiém. —