wszystko, co tylko pomimowolnie myślałem dobrego o mężu Heleny; podziękowałem Lordowi Falmouth za jego uprzejmość; lecz postzegając zapewne nieprzyjemne wrażenie, które mnie opanowało, rzekł — Zdajesz się Pan być niekontent i smutny?
— Bo też jestem nim w istocie; a ponieważ Pan należysz do małéj liczby osób, do których nie mówi się samemi tylko ustami, przyznaję się do tego, — rzekłem.
— Prawdziwie, wolę Pana widzieć w tém usposobieniu umysłu, niżeli bardzo wesołego, — rzekł; — sam nie wiem dlaczego, ale od kilku dni bardziéj się nudzę niż zwykle. — Potém, po dość długiej pauzie: — Czy życie które tutaj prowadzą Pana bawi? — rzekł.
— O mój Boże, nie! — zawołałem.
— Naprawdę?
— O! i jak jeszcze naprawdę.
W téj chwili dano znać że już na stole.
— Każ Pan postawić na serwauntkach to, co nam będzie potrzebne, i odeszlij służących; będziemy śmieléj mogli rozmawiać, — rzekł do mnie Lord Falmouth po angielsku, gdyśmy przechodzili do sali jadalnéj.
Pozostaliśmy sami.
— Dzięki Bogu, — rzekł. — nigdy niemam takiego apetytu: jak wtedy kiedy się nudzę
Strona:PL Sue - Artur.djvu/536
Ta strona została przepisana.