szłości przychodziła zatrzymać to uniesienie mego serca, jedném z tych wstrząśnień wewnętrznych, nagłych, prawie elektrycznych, których dotknięcie prosto uderza duszę i bolesne wstrząśnienie sprawia całéj naszej istocie.
Byłem także przerażony, rozpatrując się z jaką obojętnością myślałem o moim ojcu, a jeszcze, jeśli o nim myślałem, to tylko aby czynić bezbożne porównanie pomiędzy boleścią, którą mi niegdyś sprawiła jego śmierć i miłosném cierpieniem które mnie teraz dręczyło.
Niestety! mamże wyznać ze wstydem? Zgłębiając z doświadczeniem, na nieszczęście tak przedwczesném, te odmienne gatunki smutku, to ostatnie zmartwienie wydało mi się być nie tak silne, lecz bardziéj gorzkie; mniéj głębokie, lecz bardziéj burzliwe; mniéj obarczające, lecz dotkliwsze od pierwszego.
Bo jak mi się zdaje, są dwa gatunki cierpień: cierpienie serca... prawne i święte; i cierpiepienie pychy.... wstydne i nędzne.
Pierwsze, jakkolwiek udręczające, jest jednak bez goryczy; jest niezmiernie, lecz dumni jesteśmy tą niezmiernością boleści, jakbyśmy byli dumni religijném spełnieniem jakiéj wielkiéj i straszliwéj powinności!
Łzy też, wyciśnione tém cierpieniem płyną obficie i bez trudności; dusza usposobiona, jest
Strona:PL Sue - Artur.djvu/561
Ta strona została przepisana.