Strona:PL Sue - Artur.djvu/599

Ta strona została przepisana.

takiego jak marzyłem..., i przez własny błąd, narażam się utracić go! — zawołał Falmouth, i rzucił się na krzesło, ukrywając głowę w obu rękach.
— Mój drogi Henryku, — odpowiedziałem mu, głęboko wzruszony wyrazem jego głosu, — podziękujmy przeciwnie przypadkowi, który nam dostarczył takowéj próby... czyż wzruszenie, którego obydwaj razem doświadczamy, nie dowodzi nam, że ta przyjaźń już dość głęboko jest w sercu zakorzeniona? Czyżbyśmy znaleźli podobne wykrycie w bladéj jednostajności życia światowego? Wierzaj mi upatrujmy w tym przypadku pomyślne zdarzenie; błogosławmy je, i korzystajmy z niego... W ogniu to poznaje się czyste złoto...
Majtek; zbiegający jaknajśpieszniéj, przyszedł prosić Falmoutha aby się udał na pomost.
Gdy chłopczyna wyszedł, Henryk rzucił się w moje objęcie, z najzupełniejszém wylaniem duszy, i rzekł: — Szlachetne posiadasz serce, przeczucie moje niezawiodło mnie.
Sam pozostałem .
Jeśli Falmouth lękał się dla mnie skutków téj bitwy, ja się ich również mocno dla niego lękałem.
Ta obawa wykrywała mi całą rozciągłość mojego ku niemu przywiązania.