Strona:PL Sue - Artur.djvu/667

Ta strona została przepisana.

Oczekując nim wejdzie księżyc, którego światło miało ułatwić nasze przybicie do lądu, krążyliśmy wtenczas równolegle południowemu wybrzeżu wyspy Malty.
Noc była głęboka.
Lampy igieł magnesowych. pozamykane w swych mosiężnych pudełkach, tworzyły bladą ozankę u stóp wielkiego masztu. Światło to oświecało tylko rudlarza i sternika gdy tymczasem reszta yachtu i jego osady pozostawała pogrążona w ciemności, którą sprzeczność światła tém grubszą jeszcze czyniła.
Tak oświecone ze spodu tą światłością, jak aktorowie rzędem lamp przedscenowych, rysy sternika zdały mi się nosić na sobie dziwny charakter śmiałéj odwagi, podstępu i złośliwości.
Chociaż czas był okropny, chociaż rufę yachtu co chwila zalewały prawie wściekłe bałwany, kiedy nie kiedy widziałem jak sternik zacierał sobie ręce z pewnym gatunkiem dzikiego zadowolenia śmiejąc się dziwnym śmieciłem, który ukazywał jego zęby białe, spiczaste i rzadkie.
Byłaż to radość że nas wyrwie z niezawodnego nieszczęścia?
Byłoż to uczucie zupełnie przeciwne? niewiem tego... lecz w téj chwili zdawało mi się naj-