nie gniewało że zostałem tak nadybany w moim ubiorze wschodnim.
Miałem brodę i włosy długie, szyję gołą.
Ubrany byłem w długą białą spódnicę Albańską, w szpancer karmazynowy haftowany jedwabiem pomarańczowym, kamasze z ponsowego safianu haftowane srebrem, i pas z pomarańczowego kaszmirowego szala.
Mogło to być bardzo malownicze do widzenia, lecz to zdało mi się tak straszliwie śmieszne, i tak bardzo podobne było do maskarady, żem się zapłonił ze wstydu jak młoda panienka którąby nadybano bawiącą się z lalką, (porównanie nie zgadza się może bardzo z przedmiotem, lecz nie znajduję innego).
Jednakże, mając nadzieję że będę wzięty za prawdziwego Albańczyka, poddałem się w milczeniu, rachując na moją minę poważną, która miała uzupełnić złudzenie.
Książę, w towarzystwie swego tłómacza greckiego, zbliżył się, i przez jego usta, przeprosił mnie za swą niedyskrecyą, prosząc abym wybaczył ciekawości jego żony gdyż pałac wydał się jéj tak piękny, ogrody tak czarowne iż sądziła że może prosić o pozwolenie ich zwiedzenia, podczas gdy fregata czekała w porcie pomyślnego wiatru aby wyruszyć pod żagle.
Odpowiedziałem ukłonem bardzo poważnym.
Strona:PL Sue - Artur.djvu/720
Ta strona została przepisana.