prawa towarzyskie, poszukałem natury bardziéj pierwotnéj, i osiadłem tutaj, gdzie nie więcéj jak w Otahiti mówią, o pewnych zasadach i prawach towarzyskich.
— O tém też właśnie myślałem, — rzekł do mnie du Pluvier z miną rozmyślającą.
— Odkąd cię zobaczyłem tak dobrze tutaj osiedlonego, przyszła mi pewna myśl: rzekłem sobie... Zobaczmy jaka moja przyszłość. Jeśli powrócę do Paryża, nie będę się tam zapewne lepiej bawił jakém się już bawił. Jestem wolny jak powietrze. Ten drogi hrabia siedzi sam jak Robinson na swojéj wyspie. Towarzysz jest zawsze przyjemnym, pożytecznym nawet... bo przecie można zachorować, no! że bardzo kochani tego drogiego Artura... muszę mu dowieść mojéj przyjaźni: po dziele poznać rzemieślnika. No! kiedy jest Robinsonem, bądźmy jego Piątaszkiem... Pozostańmy z nim sześć miesięcy, rok, dziesięć lat; słowem, tak długo dopóki zechce mieszkać na swéj wyspie, i żyjmy tam sobie jak dwóch sułtanów! Oto, mój drogi, owoc moich rozmyślań dzisiejszéj nocy... No! no! i cóż na to mówisz? Jak widzisz, noc użycza rady.... Chcę być twoim Piątaszkiem!!!
Byłem przerażony, bom nigdy nie zastanowił się nad podobnym przypadkiem.
Strona:PL Sue - Artur.djvu/737
Ta strona została przepisana.