rem téj samotności takt pozbawionéj swego pierwszego uroku.... nie wahałem się opuścić wyspy.
Zawsze z największą, szybkością czyniłem choćby najważniejsze postanowienia.
A że du Pluvier ponawiał swoje nalegania, powiedziałem mu że aż dotąd nie chciałem mu powierzyć prawdziwéj przyczyny mego odmówienia, lecz kiedy mnie do tego zmusza, widzę się w konieczności wyznania mu że postanowiłem powrócić do Francyi.
— Opuścić ten pałac czarodziejski!... te kobiéty zachwycające!... które ci zapalają fajke. które ci pić nalewają! które ci tańczą tak pięknie jak baletniczki!... prawdziwe hurysy! ależ to niepodobna.
— Na nieszczęście, mój kochany du Pluvier.... są pewne wyznania, które przykro uczynić nawet swym przyjaciołom... lecz chwilowe nadwerężenie mojego majątku zmusza mnie zreformować to wszystko, i powrócić do Francyi, aby tam żyć troszeczkę skromniéj jak sułtan.
— Czy doprawdy.... czy doprawdy.... kochany hrabio, — rzekł mi du Pluvier z miną prawdziwie rozczuloną, — nieuwierzysz jak mnie mocno obchodzi to, co mi powiadasz.... Ale cóż przecie zrobisz z tym całym zakładem?
Strona:PL Sue - Artur.djvu/740
Ta strona została przepisana.