wieniem się pana de Fersen, upoważnienie popłynienia na twojém miejscu na fregacie.
— Lecz fregata wyrusza pod żagle dziś rano.
— Cóż to mi szkodzi?... Jeśli jesteś prawdziwie zdecydowany, popłynę dziś rano...
— Ależ jestem zdecydowany, jak tylko można być najbardziéj zdecydowanym. — Oto masz rękę, mój kochany Arturze: dozwól mi tylko tyle czasu abym powrócił na statek i zabrał moje rzeczy.
— Zgoda...
I du Pluvier odszedł.
Postanowienie tak nagłe, jakie uczynił maluśki człowieczek zamieszkania na wyspie na mojém miejscu, miernie mnie tylko zdziwiło.
Du Pluvier był jedną z tych natur głównie naśladowczych, które, niemając żadnych własnych myśli, przywłaszczają sobie płocho-myśli cudze i przystrajają się w nie, nie zważając czy się zgodzą z ich sposobem myślenia. Podobny do tych ludzi, którzy kładą na siebie ubiór, nie troszcząc się czy przykrojony jest lub nie do ich figury, du Pluvier uderzony zapewne został wyłącznością mego sposobu życia, i sądził być bardzo oryginalnym gdy go daléj prowadzić będzie.
Strona:PL Sue - Artur.djvu/742
Ta strona została przepisana.