łem przeciwko niemu, przyjęty jednak zostałem podziwieniem i uwielbieniem prawie, widząc iż człowiek, tak młody jeszcze, i który, jak mówiono, tak wielce nadużył wszelkich rozkoszy bogaczów i szczęśliwych tego świata, posiadał znajomość tak smutną i tak prawdziwą boleści i nędzy gminu, i tego co potrzeba było czynić lub przedsięwziąść, aby im przynieść ulgę lub niezawodną pociechę.
Ależ, niestety! przy końcu téj rozmowy, która mnie tak niewysłowionym owładnęła urokiem, a któremu, wyznać muszę, długo się opierałem, uprzedzenia moje powróciły silniéjsze niż kiedykolwiek; i nie wiem teraz czy mam się z tego chlubić, czy za to płonić, gdyż Hrabia wyznał mi, równie bez wstydu jak i bezbożnéj zarozumiałości, że nienależał do Wiar naszych, lecz że czuł jednak dla nich zbyt wielkie poszanowanie aby sobie miał z nich czynić igraszkę, i że téj jedynie przyczynie powinienem przypisywać powód, który go wstrzymywał od chodzenia do kościoła.
Co chciał Hrabia rozumieć przez te słowa: ŻE NIENAŁEŻAł, DO NASZYCH? Dotąd nie wiem tego. Czy chciał mówić o religiach Europejskich? Czy przez to chciał dać poznać że niebył ani Katolikiem, ani protestantem, ani z żadnéj sekty dyssydenckiéj, które różniąc się od Katolicyzmu, trzymają się go zawsze jednakże jakimś
Strona:PL Sue - Artur.djvu/75
Ta strona została przepisana.