Strona:PL Sue - Artur.djvu/757

Ta strona została przepisana.

wie religijna prostota tego ubioru nadawała nowy charakter jej fizyonomii.
Jużem powiedział, było to trzeciego dnia po naszém odpłynięciu z Kios.
Irena, która aż dotąd zdawała się dawać namnie baczenie, z pewnym gatunkiem niespokojnego niedowierzania, a która z wolna już się nieco ze mną oswoiła, przyszła powiedzieć mi śmiało, z uroczystą dziecęcą minką:
— Spojrzyj na mnie, niechaj zobaczę czy cię bardzo kochać będę... Potém, wlepiwszy e mnie jedno z tych długich spojrzeń nieruchomych i przenikających, o których już wspomniałem, a przed którém wyznać muszę, przymuszony byłem spuścić oczy, Irena dodała:
— Tak jest, bardzo cię kochać będę. — Potém znowu po milczą wszy przez chwilę, rzekła, obracając się ku pani de Fersen: — Tak jest, matko, kochać go będę bardzo, kochać go będę, jak kochałam Iwana!...
Gdy wymawiała te słowa, twarzyczka jéj przybrała tak zachwycający wyraz rozmyślnéj powagi, iż niemogłem się wstrzymać od uśmiechu.
Lecz jakież było moje zadziwienie, gdy postrzegłem panią de Fersen rzucającą na przemian spojrzenia prawie osłupiałe na Irenę i na