Strona:PL Sue - Artur.djvu/758

Ta strona została przepisana.

mnie, jak gdyby przywiązywała wielką wagę do tego co powiedziała jéj córka!
— Chociaż teraz nic nie mam do zazdroszczenia szczęśliwemu Iwanowi, jest to wyznanie, pani, które, lękam się bardzo, iż zupełnie zapomnianém będzie za lat dziesięć, — rzekłem do Księżnéj. — Zapomniane... Mości Panie!... Irena nic niezapomina... Widzisz pan jak łzy wylewa na samo wspomnienie Iwana...
— Istotnie, dwie wielkie perły toczyły się po policzkach dziecięcia, które nieprzestawało wlepiać we mnie spojrzenia zarazem smutnego, łagodnego i badawczego.
— Lecz cóż to za Iwan, Pani?
Rysy pani de Fersen zachmurzyły się, i odpowiedziała mi z westchnieniem:
— Iwan był jednym z naszych krewnych, i umarł bardzo młodo, — i wahała się przez chwilę... — umarł śmiercią gwałtowną i okropną, będzie temu dwa lata... Irena tak bardzo sobie go upodobała żem prawie była o to zazdrosną, Niezdołam Panu opisać niewysłowionéj boleści tego dziecięcia, gdy już niezobaczyła więcéj Iwana, o którego pytała się co chwila; miała wtedy lat cztery, a jednak, tak mocno uczuła to zmartwienie iż zapadła w niebezpieczną chorobę i o mało nieumarła. W te-