Strona:PL Sue - Artur.djvu/759

Ta strona została przepisana.

dy to poświęciłam ją na noszenie białéj odzieży, błagając Boga aby mi ją powrócił.. Lecz to mnie najbardziéj zadziwia, że od dwóch lat, Pan jesteś najpierwszą osobą, któréj Irena powiedziała że ją kochać będzie.
Irena, która uważnie słuchała Matki, wzięła mnie za rękę, i rzekła do mnie, tonem prawie natchnionym, wznosząc ku niebu swe wielkie oczy, jeszcze łzami zroszone; —Tak jest, kochać go będę jak Iwana, bo także niezadługo pójdzie do nieba jak Iwan...
— Ireno moje dziecię.... Co mówisz!! Ach! Panie, wybacz jéj... — zawołała pani de Fersen... prawie z przerażeniem, spoglądając na mnie okiem błagającém.
— Gdybym je nawet miał okupić zgonem biednego Iwana, — rzekłem do niéj z uśmiechem, — dozwól mi przynajmniéj Pani, cieszyć się tak powabném przywiązaniem...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nie jestem ani słabym ani zabobonnym, lecz niezdołam wyrazić dziwnego wrażenia, jakie na mnie sprawiło to dzieciństwo: zaraz wytłumaczę dla czego.
Kicam w takim razie pośredniéj granicy; lub wypadki takowe są w najwyższém stopniu