Ta strona została przepisana.
sztą, w zwyczajnych swoich stosunkach z panią de Fersen, nie tylko nieokazywał się zazdrosnym, (zbyt był człowiekiem światowym, aby miał wpaść w podobną śmieszność), ale zdawał się nawet być obojętnym.
Wówczas pytałem siebie w jakim celu uczynił mi zwierzenia się o których wspomniałem...
Pozostawałem w jak największej niepewności.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |