Strona:PL Sue - Artur.djvu/82

Ta strona została przepisana.

Nie będę także Panu mówił o okropnéj niespokojności hrabiego, przez ciąg téj choroby. Pewnéj nocy nadewszystko gdy powątpiewano o życiu téj damy, przeraził mnie... gdyż, z kilku słów, które mu się wymknęły... zrozumiałem że ta śmierć, któréj się lękał, mogłaby go znowu strącić ze sfery najszlachetniejszych uczuć... w przepaść największego zepsucia, i w téj chwili uwierzyłem w rzeczywistość pogłosek, które rozsiewano o Hrabi...
Nakoniec, Anioł Marya powróciła do zdrowia; zwolna piękność zaczęła na nowo zakwitać na téj szlachetnéj i powabnéj twarzy, na któréj walczyła bezprzestannie zgryzota, pochodząca z popełnienia wielkiego błędu, i przekonanie o szczęściu dość wielkiém, aby mogło bezprzestannie passować się z tą zgryzotą... Niestety! łaskawy panie, postanowiłem niepowracać więcéj do tego domu, lękając się, jakem panu powiedział, zkompromitować powagę mego charakteru, a jednakże powróciłem doń... Byłem występnym, bez wątpienia, lecz może zdołam być wymówionym w oczach Boga! gdyż ta niewiasta i Hrabia tak byli litościwemi dla nieszczęśliwych! dzięki jemu, dzięki jéj, mogłem nieść ulgę tylu nieszczęściom, iż mam nadzieję, że Bóg raczy mi wybaczyć, iż nieodepchnąłem ręki, rozsiéwającéj dobrodziejstwa