Strona:PL Sue - Artur.djvu/823

Ta strona została przepisana.

Niewiem czy interesa, o których rozmawiał z panem de Serigny bardzo były ważne, lecz wątpię aby minister zwrócił na niech uwagę, gdyż był cały zajęty śledzeniem najmniejszego poruszenia pani de V***.
— Wyczerpajmy raz na zawsze ten smutny przedmiot rozmowy, — rzekła do mnie żywo pani de V*** i niepowracajmy więcéj do niego. Tak jest! pan de Serigny zajmuje się mną uporczywie, zajadle, ja nie odrzucam jego zabiegów, i jestem nawet bardzo względem niego wabną.
Oto moja spowiedź; daj mi rozgrzeszenie, przynajmniéj choć przez litość! gdyż pan de Serigny jest grzechem bardzo nudnym. Teraz koléj na pana; no, opowiedzże mi przecie, twoje podróże, twoje awantury, twoje miłostki; a zobaczę czy i ja będę mogła podobnie cię rozgrzeszyć.
— Mówiąc tą samą co pani mową, wyznaję, iż największym moim grzechem jest to, iż cię jeszcze, pani, nieprzestałem kochać...
— Posłuchaj pan, — rzekła pani de V***, zmieniając ton głosu, obejście, wyraz twarzy, i przybierając ułożenie poważne, jakiego jeszcze nigdy u niéj niewidziałem: — szlachetnie pan sobie postąpiłeś względem pani de Pënâfiel; tysiąc razy więcéj była wartą odemnie,