zechcesz; ja panię naśladować będę; a że każdy wtedy jest najprzyjemniejszym gdy pragnie aby mu uchybienia jego przebaczono, będziemy pewni być zawsze dla siebie jak najpowabniejszemi, nic nie będzie rozkoszniejszego; będziemy sobie wiernie powierzać wszystkie nasze zdrady; słowem, będziemy się oszukiwać jak najuczciwszym sposobem!...
— Panie Arturze, — powiedziała pani de V*** zawsze z miną poważną, rozczuloną, i tonem który zdawał mi się być prawie wzruszonym, — powiem panu cóś, coby się wydawało każdemu innemu, a nie tobie, bardzo nieprzyzwoitém, bardzo niepojętém; lecz niezapominaj o tém, i wierz mi że cię za nadto szacuję.... zanadto kocham... abym cię miała kiedy czynić następcą pana de Serigny...
Pomimowolnie uderzony zostałem wyrazem, z jakim pani de V*** powiedziała mi te słowa.
Lecz dźwięk rozczulenia w jéj głosie trwał bardzo krótko, gdyż niezadługo ze swą zwyczajną wesołością i złośliwością zaczęła odpowiadać na zalotną mowę ministra, który, z wielkim kłopotem pozbywszy się Barona*** znowu się do nas przybliżył.
Nie pragnąc bynajmniéj żadnych współek z panem de Serigny, wstałem. Pani de V*** rzekła do mnie: — Nieznpominaj pan że jestem u
Strona:PL Sue - Artur.djvu/825
Ta strona została przepisana.