Strona:PL Sue - Artur.djvu/853

Ta strona została przepisana.

stepowaniu; nie chcąc się poniżać aż do czynienia wyrzutów, zamilczałem w tym względzie, i rzekłem jéj, usiłując nic zdradzić mego wzruszenia.
— Ponieważ cel rozmowy, którą pani życzyłaś sobie miéć ze mną, zapewne już jest dopięty, czyż mogę się ośmielić jéj spytać, czy nimaasz dać mi jeszcze jakiego rozkazu?
— Żadnego, Mości panie, lecz ponawiam mu jeszcze wyrazy mojéj wdzięczności, — odpowiedziała mi pani de Fersen wstając.
Ta zatwardziałość oburzyła mnie. Już może miałem odpowiedzieć cierpko, gdy postrzeżenie, którego dotąd jeszcze nieuczyniłem pozostawiło mi zabłysk nadziei.
Podczas téj rozmowy, pani de Fersen ani razu nie podniosła oczu z ponad krzyżowéj roboty, nad którą pracowała.
Chcąc się upewnić jeszcze bardziéj że uwaga moja była sprawiedliwą, przez czas niejakiś niewyrzekłem ani słowa.
Katarzyna pozostawała ze spuszczonemi oczyma, zamiast badać mnie spojrzeniem, aby się dowiedziéć o przyczynie mojéj nieméj obecności.
— Zegnam panią, — rzekłem.