Strona:PL Sue - Artur.djvu/88

Ta strona została przepisana.

usłyszeli dwa wystrzały. Już gotowałem się sam pójść dowiedzieć coby to było takiego, skoro służący przybiegł spieszno prosząc abym się natychmiast udał do Hrabiego. Ach! Panie, sądź o mojém przerażeniu znalazłem ją i jego, każde z nich kulą przeszyte.... jeden z tych dwóch wystrzałów dosięgnął także małą dziecinę, i leżała nieżywa, jak gdyby uśpiona, w swéj kolebce.
Hrabia miał jeszcze zaledwie dwie minuty do życia; to były ostatnie słowa które wyrzekł: — Marya ci wszystko powie... Miéj o niéj staranie... Potém obrócił się ku niéj i rzekł: — Bywaj zdrowa... Maryo!.. niestety!... na zawsze!... Ach! to moja wina! Gdybym ci był wierzył... jednakże! — I umarł.
Przeżyła go zaledwie kwadrans; i nim skonała, powierzyła mi tajamnicę téj straszliwéj przygody, abym oświecił sprawiedliwość i niedozwolił oskarżać i dręczyć niewinnych.
Słowem, jakieś już pan może tego doszedł, starzec był mężem téj nieszczęśliwéj: zażywając straszliwéj władzy, którą mu nadawało prawo, znalazłszy swą żonę i Hrabiego, siedzących przy kolebce swego syna, wystrzelił do obojgu; taż sama kula zabiła matkę i nieszczęśliwe dziecię...
— Lecz starzec cóż się z nim stało? —