Strona:PL Sue - Artur.djvu/886

Ta strona została przepisana.

mojéj podróży... — Masz słuszność, — rzekłem mu. Jesteś zaledwie o pół-milki od Hawru, uczyń dla mnie tę grzeczność i idź tam pieszo... i ułóż wszystko jak można najlepiéj.
I rozkazywałem otworzyć portierę.
Ależ, Fanie, raz jeszcze powtarzam, to niepodobna, — odezwał się plenipotent osłupiały; — bez Pana nic niemogę nieiuam nawet udzielonéj sobie prokuracyi... Raz jeszcze powtarzam, bez Pana obecność moja najzupełniéj będzie bezużytoczną. Dojedź Pan przynajmniéj aż do Hawru; udamy się do notaryusza, Pan mi udzieli pełnomocnictwo, a w ówczas...
Pałałem niecierpliwością. — Mości Panie, — rzekłem do niego jaknajśpieszniéj, — udasz się do Hawru bezemnie, lub wraz ze mną powrócisz do Paryża. Portiera jest otwarta: wysiadaj Pan lub pozostań...
— Ależ Panie...
— Zamykaj portierę; a ty ruszaj do Paryża, zawołałem.
Plenipotent wysiadł natychmiast, mówiąc z miną rozpaczną: — Jak się Panu podoba, lecz nic nie będę miał sobie do wyrzucenia... możesz Pan uważać te pięćdziesiąt tysięcy talarów jako