Strona:PL Sue - Artur.djvu/893

Ta strona została przepisana.

bić? — zawołała Katarzyna w najokropniejszém udręczeniu.
— Nie wahaj się Pani, — zawołałem, — kiedy i tak ją sądzą zgubioną. Przyjmiéj przynajmniéj jedyny sposób, jedyną nadzieję, która ci pozostaje!...
— To także moje zdanie... Pani, niewahaj się dłużéj, — rzekł Frank, który podzielał nasze wzruszenie.
— Działaj Pan!!! — wyrzekła pani de Fersen cichym głosem, z wyrazem rozpacznego postanowienia, i padła na kolana obok córki.
— Zaczęła się modlić.
Ona, Frank i ja; wlepialiśmy spojrzenia bolesne i prawie niespokojnie w Doktora.
Sam jeden spokojny wśród tej straszliwéj sceny, zbliżył się w milczeniu i wolnym krokiem do Ireny.
Widząc wysoką jego kibić, twarz surową, długie włosy białe, ubranie dziwaczne, każdy by sądził iż to człowiek obdarzony czarodziejską potęgą, gotów dokonać za pomocą czarnoksięzkiego napoju jakoweś czary tajemnicze.
Nalał z flaszeczki kilka kropel płynu w złotą łyżeczkę.
Pani de Fersen wzięła ją i przybliżyła do ust swej córki.