Strona:PL Sue - Artur.djvu/921

Ta strona została przepisana.

słabéj dzieciny, ta która nakoniec, za całą wdzięczność, i to z najpodlejszego, z najwstydniejszego powodu, oddala od siebie po brutalsku tego przyjaciela... To jeszcze niewszystko, ta kobiéta, w najokropniejszém zdarzeniu, znowu potrzebuje tego mężczyzny... on sam jeden tylko może ocalić życie jéj córki... przywołuje go natychmiast, gdyż nie, że wszystkiego może się spodziewać od bezinteressownego wyrzeczenia się tego serca heroicznego; on, poświęcając wszystko, przybiega natychmiast aby uchronić dziecię od śmierci...
— Proszę cię, Pani, niemówmy już o tych smutnych wspomnieniach... myślmy tylko o teraźniejszém szczęściu, — rzekłem...
Lecz zdawało się iż Katarzyna mnie niesłyszała, i daléj mówiła z coraz bardziéj zwiększającym się zapałem, który mnie przestraszył.
— A jeszcze ten przyjaciel tak dobry, tak szlachetny nigdy nieośmielił się wyrzec słówka mogące miéć choć najmniejsze zastosowanie z jego uwielbienia godném postępowaniem! Duch opiekuńczy téj kobiéty i jéj dziecięcia, gdy oboje cierpią... poprzestaje na tém aby być przy nich... zawsze przy nich... łagodny, smutny, poddany i uległy... a potém, kiedy dokazał je ocalić, gdyż ocalić dziecię, jest to