Strona:PL Sue - Artur.djvu/923

Ta strona została przepisana.

szego, nic pobożniejszego, nic bardziéj prawnego, jak to czego doznaję... Kobiéta ma przecie prawo poświęcić swe życie temu który jéj dziecię powrócił! nadewszystko gdy tenże... równie wspaniały jak delikatny... nigdy nie śmiał powiedziéć ani słówka swéj słusznéj nadziei... to też... niedoniejże to... czyż nie do niéj należy... przyjść... spytać go... ze szczęściem, z dumą... Jakże kiedykolwiek wynagrodzić tyle miłości?
— Podzielając ją!... — zawołałem.
— Wyznając:... że ją zawsze podzielałam... — rzekła Katarzyna słabym głosem.
I jak gdyby wysilona, opuściła swe ręce na ręce moje.




W Gaiku. 16 Maja 18**.

Biada!... biada!...
Od wczoraj niewidziałem jéj. Doktór Ralph przybył tu dzisiejszéj nocy, znajduje ją w jaknajwiększém niebezpieczeństwie... przypisuje tę gorączkę pożerczą, to straszliwe obłąkanie reakcyi wszystkich udręczeń które nieszczęśli-