Strona:PL Sue - Artur.djvu/949

Ta strona została przepisana.

piezki, chcąc dowieść że jutro koniecznie musi być jak najpiękniejsza pogoda. Tak bardzo podzielałem jego zdanie, iż na ślepo przychyliłem się do jego strony, i wzięliśmy górę nad deputowanym Stanów-Zjednoczonych, który uporczywie przepowiadał jak najszkaradniejszy niepogodę.
Opuściłem więc Katarzynę, upojony nadzieją, również niecierpliwą, jak w początkach naszéj miłości.
Zdawało mi się iż tego dnia bardziéj ją jeszcze kocham, niżelim ją kochał dni innych; tysiączne złote sny marzyłem o tém widzeniu się; serce moje przepełnione było miłością i nadzieją.
Tego wieczora, wydała mi się jeszcze piękniejszą, jeszcze bardziéj słuchaną, jeszcze bardziéj uwielbianą jak zwykle; i należy ze wstydem naszym wyznać; prawie zawsze pochwała lub nagana obojętnych lub zazdrosnych, stanowią zmiany zapału lub ostygnięcia którym miłość nasza ulega.
Nazajutrz, miałem wyjść, gdym odebrał słówko od niéj... Nasze widzenie się ze sobą było niepodobném: dowiedziała się, że jak najważniejsza rozprawa, o której sądziła że będzie