Strona:PL Sue - Artur.djvu/952

Ta strona została przepisana.

współ ubiegać się w staraniach i czułości z rywalem. Lecz tu... z kimże chcesz pani abym się passował? Z narodami?... Oświadczam więc pani, że nieznajduję nic nędzniejszego, nic bardziéj upokarzającego, jak być do tego przywiedzionym aby zazdrościć Europie, lub wydzierać serce ukochanéj kobiéty mówcom Izby Deputowanych... jak to dzisiaj uczynić musiałem.
— Mój drogi przyjacielu... czy to na prawdę mówisz?... — rzekła do mnie pani de Fersen z niepewnością zarazem nieśmiałą, lękliwą i nieco szyderską, któraby wydała mi się być bardzo przyjemną i zabawną, gdyby Katarzyna nie była piękną aż do wprawienia w rozpacz, i gdyby mnie to nieczyniło prawie waryatem i złym że mi nie idzie podług moich życzeń. Zresztą, zapytanie pani de Fersen przywiodło mnie do ostateczności, bo mi dało postrzedz że mój gniew był istotnie bardzo bliskim stania się komicznym.
— Serca poświęcające się, umysły sz’lachetne odgadują wrażenia a niepytają się... Jeśliś pani doszła do tego stopnia że mi się pytasz czego doznaję, żałuję panią... co do mnie, jestem daleko przenikliwszy... i pojmuję aż nadto, że mnie niekochasz...