Strona:PL Sue - Artur.djvu/985

Ta strona została przepisana.

czku, i tak mało zapewne ukrywałem te wrażenia, iż to Maryę bardzo zmięszało.
— To moja siostrzenica, panie; — rzekła do mnie gospodyni, która niespostrzegła ani mojego podziwienia ani pomieszania Desdemony. — Jest to córka mojego biednego brata, zabitego pod Waterloo, porucznika starej gwardyi... Pokazaliśmy, za protekcyą. Jaśnie Wielmożnego Biskupa Nanteńskicgo, umieścić Maryę w Saint-Denis, gdzie odebrała wychowanie jak znakomita Panna; pozostała tam do czasu swego zamężcia, które odbyło się w Nantes, będzie temu blisko rok, — powiedziała pani Kerouët z westchnieniem. Potém mówiła znowu.
— Ależ siadaj pan przecie; a ty Maryo, przynieś butelkę wina i kawałek świeżego placka.
— Stokrotnie pani dziękuję, — rzekłem, — nic jeść niebędę... Skoro tylko deszcz przeminie, zaraz puszczę się w drogę.
Zakłopotana zapewne jak się ma znaléść Marya usiadła przy kołowrotku ciotki.
— Może się pan udajesz do zamku Serval? — rzekła do mnie dzierżawczyna.
— Nie, pani, już powiedziałem że jadę do Blémur.
— Ach! tak, do Blémur... przepraszam pana., daleko to będzie lepiéj dla pana...