Strona:PL Sue - Artur.djvu/986

Ta strona została przepisana.

— Jakto, pani? Pan zamku Serval jest więc niegościnny?
— Niewiem tego, panie; ale powiadają że również niema ochoty widziéć twarzy ludzkich, jak twarze ludzkie nie mają ochoty widzieć go nawzajem, — odpowiedziała pani Kerouët.
— A to dla czego? żyje więc bardzo samotnie?
— Hum, hum! — mruknęła dzierżawczyna potrząsając głową, — niedawno tu przybyłam, i niewiem czy szkaradne historye które o nim prawią są prawdziwe, a potém, widzi pan, Hrabia jest naszym panem i dobrym panem jak powiadają; niepowinnam też mowie o tém co się mnie nietycze. Lecz Maryo, znowuś mi pomięszała wszystek mój len, — zawołała obracając mowę do młodéj kobiéty. — Nigdy niepotrafisz prząść na kołowrotku: podaj mi moję kądziel.
— A pani, — spytałem Maryi, — czy wiesz co bardziéj stanowczego, niżeli twa ciotka, o tym groźnym mieszkańcu Servalu?
— Nie, panie; słyszałam tylko jak powiadano że pan Hrabia żyje bardzo samotnie; a że sama bardzo lubię samotność, doskonale ten gust u innych pojmuje.
— Pani masz tyle sposobów umilenia swojego ustronia, iż bardzo łatwo pojmuję że może ci się wydawać przyjemném: nasamprzód grasz