Strona:PL Sue - Artur.djvu/993

Ta strona została przepisana.

Przez parę tygodni pan Belmont odwiedzał nas codziennie. Chociaż powiadają że żeglarze są grubijanie i opryskliwi, on był bardzo łagodny, bardzo dobry, bardzo uprzejmy, i Marya nakoniec zaczęła na niego patrzeć bez wstrętu, i została wzruszona dowodami czułości jakie jéj dawał. Prócz tego nie mieliśmy się rozłączyć, miał kupić małą posiadłość wiejską nieopodal od Thouars, a tym sposobem mieliśmy widywać codziennie Maryę. Słowem, tak się przyzwyczaiła do pana Belmont, iż zezwoliła na to, aby odmalować jego portret. Ma go tam na górze, w swoim gabineciku znajdującym się w wieżyczce, gdzie niechce pozwolić wejść nikomu... Nadzwyczajnie jest podobny. Przy końcu Grudnia, pan Belmont nam oświadczył iż pojedzie do Paryża aby kupić prezent ślubny, gdyż ślub miał się odbyć w Nantes najdaléj przy końcu Stycznia, po dwóch tygodniach pan Belmont powrócił z Paryża, i przywiózł przepyszne prezenta dla Maryi.
Po smutnym przypadku który nas rozłączył, przypomniałam dopiéro sobie, że, za swym powrotem z Paryża, pan Belmont zdawał mi się nieraz zamyślony i zakłopotany; lecz okazywał się zawsze dobrym i przyjemnym dla nas; tylko, zamiast czekać początku Lutego, w którym to czasie miał się ślub odbyć, nalegał aby po-