Strona:PL Sue - Artur.djvu/997

Ta strona została przepisana.

jéj przyznał:, a które pan Duvallon przysyłał jéj co trzy miesiące: Odnosimy pieniądze do Notaryusza w Nantes, gdzie pozostaną aż do przybycia pana Belmont, który teraz powróci Bóg wie kiedy.
Takie prawie było opowiadanie pani Kerouët. Istotnie, w czasie odjazdu pana Belmont, odkryto kilka spisków liberalnych, i w téj chwili towarzystwa tajemne organizowały się groźnym sposobem; było więc wielkiém do prawdy podobieństwem że pan de Belmont także był mocno skompromitowany w jakim spisku przeciwko Rządowi.
Od czasu tego zwierzenia się ciotki, Marya wydała mi się daleko jeszcze powabniejszą...
Nieprzestawałem chodzić codziennie do folwarku, niekiedy nawet, gdy śnieg, padał, lub zimno zbyt było przenikliwe, dobra pani Kerouët zapraszała mnie usilnie abym noc przepędził na folwarku, i na prawdę się gniewała gdym mówił że się puszczę w drogę w nocy, i przez las, aby powrócić do Blemur, gdzie niby mieszkałem.
Gdy się namyśliłem zostać, Marya nieukrywała swojéj naiwnej radości: była to wówczas prawie gala na folwarku. Pani Kerouët zajmo-