Strona:PL Sue - Artur.djvu/999

Ta strona została przepisana.

dzo nieszczęśliwe i bardzo smutne, nieprawdaż Maryo?
— O! bezwątpienia, moja ciotko, — mówiła Marya, z uwielbienia godną prostodusznością...
Dowiedziałem się że Marya niema książek, mówiła doskonale po włosku i po angielsku; kazałem kupić w Paryżu bibliotekę kompletną, rozkazując przesłać ją nasamprzód do Nantes, a z Nantes zaadressować ją do folwarku.
Podobnie jakiem się spodziewał, przysłanie tych książek przypisane zostało pamięci pana Belmont, lub przyjaciela jego, pana Duvallon.
Tym sposobem dokazałem otoczyć Maryę i jéj ciotkę niejakąś domową zamożnością, na któréj im zbywało, i zwolna, kilka kosztownych mebli, kobierce, obrazy, przybyły do folwarku, i przyjęte zostały z radością, zawsze jako pamięć oddalonego.
Pełna wdzięczności, Marya napisała najpowabniejszy list z podziękowaniem do pana Duvallon, który odpisał że najzupełniéj niepojmuje wdzięczności pani Belmont.
Lękając się objaśnień, skłoniłem panią Kerouët do nie wspominania więcéj o tych dobrodziejstwach, dając jéj do zrozumienia, że zapewne