Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

— A zatem — najpierwszym mym obowiązkiem jest przedłożenie panu pełnomocnictw Jego Królewskiej Mości — rzekł p. de Chemerant; wydobył z kieszonki małe masywne puzderko, z niego zaś obszerne pismo.
Gubernator przeczytał uważnie pismo, podane mu przez wicehrabiego i rzekł z ukłonem.
— Panie wicehrabio, pełnomocnictwa pańskie są najzupełniej wystarczające. Jestem całkowicie do dyspozycji pana wicehrabiego.
Po wymianie kilku grzeczności, wysłannik przystąpił do rzeczy.
— Panie baronie — zaczął — może pan będzie tak grzeczny, wyjaśnić mi kilka rzeczy... Czy to prawda, że w pobliżu plebanji Maconba wznosi się w bardzo niedostępnej, skalistej okolicy, mała forteczka, zwana Czarciem Wzgórzem?
— Tak jest, panie wicehrabio. Siedziba ta nie cieszy się dobrą sławą... poprzednik mój na urzędzie, pan de Crussol udał się tam nawet osobiście dla zbadania, czy istotnie mnóstwo straszliwych pogłosek o niej i o jej właścicielu, nie zawiera jakiego jądra prawdy... Jednakże wśród papierów, jakie pozostawił po sobie, nie znalazłem ani śladu materjałów obciążających ową damę...
— Damę... ach, tak, słyszałem, że zamieszkuje tam jakaś dama, wdowa?
— Tak jest, wdowa... Mieszkańcy Martyniki przezwali ją Sinobrodą, ponieważ miała już trzech mężów i wszyscy trzej zmarli po kolei z przerażającą szybkością.
— I pański poprzednik, pan de Crussol, wszczął w tej sprawie śledztwo?
— Tak jest... słyszałem o tem, lecz, powtarzam panu, że nie znalazłem nigdy najmniejszych śladów, by pan de Crussol stwierdził coś podejrzanego...
— I komendant fortu Saint-Simon wręczył panu poufny list pana de Crussel ?
Gubernator spojrzał na gościa ze zdumieniem.