Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/52

Ta strona została przepisana.

— Tak jest... odparł z wahaniem.
— I w liście tym pan de Crussol ręczył panu słowem honoru, że kobieta, zwana Sinobrodą, zgoła nie jest winna zarzucanych jej zbrodni.
— Tak jest... Ale skądże pan wiesz o tem wszystkiem?
— Jego Królewska Mość rozkazał mi zadawać panu pytania, a panu odpowiadać na nie, nic zaś nie wspomniał o pańskich pytaniach — z naciskiem i stanowczo, acz grzecznym tonem, odparł wicehrabia. — A zatem, pan de Crussol zaręczył słowem szlacheckiem, że niema żadnych powodów do podejrzewania o cokolwiek tej kobiety i niepokojenia jej — nieprawdaż?.
— Tak jest.
— Za co poręczył również proboszcz z Maconba, ojciec Griffon, misjonarz?
— Tak jest... poręczył podczas poufnej rozmowy ze mną.
— Owa dama, zwana Sinobrodą, prowadziła dom handlowy w St. Pièrre?
— Tak jest.
— Czy plenipotent owej damy otrzymał rozkaz rządowy uzbrojenia okrętów, płynących do Francji?
— Tak jest — i wykonał go bez zarzutu. Można to sprawdzić w każdej chwili w rejestrach, dotyczących ruchu okrętów w porcie St. Pièrre?
Gubernator zerwał się, wydobył z jednej z kancelaryjnych szaf grubą księgę, otworzył ją, znalazł odpowiednią stronicę i, przesuwając końcem wskazującego palca wzdłuż tabeli, objaśniał: — O... do La Rochelle.. do Hawru... do Bordeaux..
Widzi pan, że okręty odpływały do Francji regularnie... a to adnotacja o uzbrojeniu.
— Doskonale, panie baronie.
Wicehrabia chwilę wpatrywał się w szeregi cyfr.
— Można wywnioskować — rzekł po chwili — że Sino-