Nieszczęśliwy awanturnik rozumiał zaledwie parę słów po angielsku, więc wykrztusił:
— Mów pan po francusku... mów pan po francusku!...
Pułkownik odjął mu od gardła sztylet i rzekł:
— Najzupełniej zdaję sobie sprawę z tego, że wasza wysokość przyzwyczajona jest do używania tego pięknego języka, proszę mi jednak wybaczyć, że nie wyrażam się nim dostatecznie poprawnie.
Najbardziej zdumiał gaskończyka ton, pełen szacunku, przyjęty wobec niego przez człowieka, mającego go przecież w swej mocy.
— Posłuchaj, mylordzie — rzekł Ruttler. — Zwalniam cię z więzów, lecz za najmniejszym okrzykiem lub w razie próby ucieczki, zadam ci śmierć! Przyrzekłem Jego Królewskiej Mości dostawić mu Waszą Wysokość żywego, lub umarłego!
Napastnik zwolnił gaskończyka z worka i teraz dopiero ujrzał jego twarz, lecz nie dostrzegł swej pomyłki.
De Cronstillac głowił się nad zagadnieniem, dlaczego właściwie uzyskał raptem tytuł księcia. Pomyślał jednak, że nic nie straci, a może i zarobi, na tej nowej roli — może też, dzięki nowemu wypadkowi, przeniknie nakoniec tajemnicę Czarciego Wzgórza i wdowy.
— Czy jesteś pewny, mój panie, że jestem tym właśnie, kogo szukasz? — spytał pułkownika po chwili milczenia.
— Ho, ho, nie dam się nabrać waszej wysokości! Któż inny mógłby o tej godzinie spacerować z księżną panią?!... No, ale czas drogi... muszę jaknajprędzej oznajmić księciu panu rozkazy Jego Królewskiej Mości, króla Anglji, któremu służę.
— Słucham pana.
— Otrzymałem rozkaz odstawienia księcia pana do Barbados, a stamtąd do Anglji... musisz, książę, przygotować się do więzienia w Londynie...
Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/57
Ta strona została przepisana.