Po chwili namysłu, gaskończyk odpowiedział:
— Sądzę, że musimy raz jeszcze rozważyć wszystko, zanim przystąpimy do walki.
— Pozwoli wasza wysokość, że sytuacja zmusza do szybkiego działania. Widzieliśmy, że szpiedzy Wilhelma Orańskiego wytropili już waszą wysokość; widać, jak ten uzurpator lęka się waszej wysokości. Lada chwila i nasi sprzymierzeńcy w Konwalji mogą być wykryci — to też musimy działać z całym pośpiechem, by jeszcze przed końcem tego roku na tronie Wielkiej Brytanji zasiadł znowu prawowity monarcha. Dla waszej wysokości już jest przeznaczona godność wicekróla Szkocji i Irlandji.
Gdy gaskończyk zdawał się jeszcze wahać, p. de Chemerand uciekł się do ostatecznego środka:
— Muszę wyznać pewną rzecz waszej wysokości... — zaczął z szacunkiem. — W razie, gdyby wasza książęca wysokość odrzuciła propozycję króla, mego pana, jeżeli wasza wysokość, odmawiając poświęcenia swych sił sprawie jego królewskiej mości króla Anglji, która, jest sprawą i mego króla... okaże tem samem, że nie pragnie wymazać z pamięci swego stryja złych i smutnych wspomnień...
— To?...
— W takim razie, Jego Królewska Mość, ze względu na dobro państwa i swego kuzyna, zmuszony byłby oddać pana pod straż... dlatego właśnie towarzyszy mi oddział zbrojny.
Gaskończyk medytował chwilę, przekonał się, że z jednej głupiej sytuacji przebrnął w drugą. Wreszcie jednak odparł majestatycznie:
— Mój panie, po namyśle zdecydowałem się przyjąć godność wicekróla Szkocji, i Irlandji. Nie sądź pan atoli, żem to uczynił z obawy przed uwięzieniem.
De Chemerand był w siódmem niebie.
— Jeśli tak — zawołał — w takim razie... niech żyje Jakób II, król Aniglji, Irlandji i Szkocji!! Niech żyje
Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/68
Ta strona została przepisana.