Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/74

Ta strona została przepisana.

— Pani! — wrzasnął — jesteś pani bezwstydnicą!
Korsarz zerwał się z sofy, jakoby chciał zaraz brać się do burdy z nieproszonym przybyszem, lecz Angelika błagalnem spojrzeniem nakazała mu milczenie.
— Mój panie — przemówiła zimno do gaskończyka — ten Francuz może nas usłyszeć... przejdźmy tedy do głębszej komnaty.
Otworzyła ukryte w ścianie drzwiczki i weszła do tajnego pokoju, tego samego, w którym widzieliśmy ks. Monmouth‘a we właściwym stroju. Gaskończyk i rzekomy flibusier weszli za nią.
Gdy zamknęła drzwi, de Cronstillac zawołał z gniewem:
— Powtarzam pani raz jeszcze: jesteś bezwstydną i nadużyłaś mego poświęcenia w haniebny sposób!
— Mów pan raczej o własnym, niegodnym szlachcica zamiarze! — dumnie odparła Angelika.
Mąż jej tymczasem przechadzał się w głębokiej zadumie po komnacie. Ten gaskończyk zrobił na nim wrażenie hultaja, ale poczciwego; był pewien jego szlachetnych zamiarów, domyślając się, że w całej sprawie powstał jakiś galimatjas.
— Zaraz wyłożę pani całą ohydę pani postępku... proszę mnie wysłuchać. Kochałem panią i ta miłość uczyniła mnie zdolnym do najwznioślejszych czynów... nazwałaś mnie, pani, swym przyjacielem — tedy rzuciłbym się w ogień dla pani... I oto szybko natrafiłem na sposobność ofiary za panią... zbir, nasłany na małżonka pani, wziął mnie w ciemności za niego... bez wahania, z radością przyjąłem jego rolę, aby w ten sposób uratować jednego z tych, których kochasz. W chwili, gdy mnie sprowadzał na dół, dla przewiezienia do turmy w Barbados, napotykamy się na agenta króla francuskiego z oddziałem zbrojnym... Ten drab omal mnie nie zadżgał... został jednak obezwładniony, a ja wpadłem w ręce swych rodaków... Poczynam głowić się, w jaki sposób mam uprzedzić panią o tem nowem niebezpieczeństwie... nagle wpadam na szczęśliwy pomysł...