też wielce, gdy usłyszał, że książę dopiero teraz dowiedział się o romansie swej żony z tym znanym hultajem. Skądinąd p. de Chemerant miał informacje, że kapitan flibusierów był bliskim przyjacielem męża swej kochanki. Słowem ks. Monmouth coraz bardziej tracił w opinji człowieka, który z takim trudem wydobył go z ukrycia.
Gdy emisarjusz, trapiony temi myślami, przechadzał się po tarasie pałacu, zbliżył się doń gubernator.
— Panie wicehrabio — odezwał się — pewien kapitan statku handlowego, kierujący żaglowcem „Jednorożec“, nazwiskiem Daniels, przybył do mnie w jakimś interesie do pana wicehrabiego.
— Czy pozwoli mi pan przyjąć go na tym tarasie?
— Ależ proszę bardzo.
Baron wyszedł, dając jednemu z gwardzistów polecenie wprowadzenia interesanta na taras i po chwili przed obliczem królewskiego pełnomocnika stanął zaambarasowany kapitan Daniels, ze zmieszaniem obracając w dłoni kapelusz.
— Czego pan sobie życzy? — zapytał dostojnik.
— Wasza ekscelencjo, wicehrabio... właśnie przypłynąłem do Saint Pièrre i wypływam z wielkim ładunkiem cukru, kawy i pieprzu...
— Naturalnie... było do przewidzenia — chodzi mu o zmniejszenie opłat celnych — pomyślał dyplomata, głośno zaś rzekł z niecierpliwością:
— Ale cóż mnie to, u djabła, może obchodzić? Gadaj pan, o co panu chodzi!
— Widzi jaśnie wielmożny pan wicehrabia... mam wprawdzie na pokładzie kilka, armatek... wedle instrukcji... ale teraz czasy tak niebezpieczne, że przyszedłem tu prosić pokornie, aby mi pan łaskawie pozwolił płynąć w pobliżu fregaty pana wicehrabiego, którą widziałem w porcie... bo korsarze...
— Co takiego... Przecież fregata płynie za szybko, by pańskie pudło mogło za nią nadążyć!
Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/92
Ta strona została przepisana.